Z wieloma osobami z którymi mam dobre relacje wychodzą mi przedziwne zbiegi okoliczności, które łączą nas w jednym miejscu i czasie.

Jedną z takich osób jest Piotr Motyl. Akurat potrzebował kogoś takiego ja, akurat w momencie gdy bardzo potrzebowałem zdalnej pracy i akurat gdy rzuciło mnie na wigilę do Bangkoku. To był zbieg okoliczności nr 1, w wyniku kolejnych powstała nasza zeszłoroczna konferencja “Biznes ponad granicami” w Bangkoku oraz wiele innych ciekawych projektów.

W tym poście skupiam się na wydarzenia wokół konferencji LibertyFest organizowanej przez Asibro w Warszawie, a poświęconej tematyce spółek offshore i optymalizacji podatkowej.

Jak się na niej znalazłem?

BANGKOK

Akurat wtedy wypadła moja jedyna jedyna noc przesiadkowa w Bangoku po powrocie z trzygodniowych wojaży po południowych wyspach i przed podróżą do Chiang Mai, a potem Hong Kongu i Polski….

Akurat ta jedna jedyna noc poprzedzała wizytę Piotra i Cherry w polskiej ambasadzie w celu wyrobienia wizy dla tajskiej dziewczyny Piotra.

Wtedy właśnie wpadło mi w oko info o konferencji i od razu zacząłem namawiać Piotra, aby tak rozplanował wyjazd by na niej wystąpił. Następnego rano modyfikował wniosek wizowy, aby przedłużyć pobyt w Polsce związany z komunią bratanka i ślubem znajomego o ten weekend. Przypadek? 🙂

POZNAŃ

Po czasie okazało się, że ekipa nowego operatora płatności Monetivo (pozdro Michał Połetek) zaprasza Piotra na nagranie podcastu do Poznania. Dzięki temu mogliśmy zorganizować małe spotkania z Piotrem dla chętnych, a do tego mieliśmy czas na obgadanie wielu kwestii i pomysłów. Tym razem również coś się narodziło, ale na oficjalne ogłoszenie przyjdzie jeszcze czas 🙂

Wyjechaliśmy w piątek ok 10:30. Podczas pakowania książek i akcesoriów niedostępnych w Taj, które tradycyjnie Piotrek zamawia na mój adres, Cherry poszła do sklepu Lewiatan na moim osiedlu. Była to najprowdopodobniej pierwsza Tajka, która tam zrobiła zakupy 🙂

Droga do Warszawy to była jakaś groteska. Z powodu zamknięcia autostrady, problemami z gps, objadami, padającymi telefonami i korkami, zamiast o 14 to dojechaliśmy ok 17… Na szczęście nasz jedyny rozmówca tego dnia, bloger JasonHunt, miał elastyczny grafik dnia 🙂

WARSZAWA I

Po spotkaniu z Jasonem Huntem, który jest w powiększającym się gronie polskich fascynatów Bangkoku, ruszyliśmy do Centrum. Pierwotnie Piotrek z Cherry mieli zawieźć mnie do kolegi mieszkającego przy Królewskiej. Spontanicznie podjęliśmy decyzję o wjeździe na PKKiN.

Niestety przy morzu wieżowców Bangkoku, Warszawa w lotu ptaka sprawia mizerne wrażenie. Tym bardziej mi szkoda, że ostatnim razem jak tam byłem to spędziłem na górze z 2 godziny zachwycony. Jednak podróże wyostrzają apetyt. Z biegiem czasu już chyba miejsca nie robią aż tak olbrzymiej różnicy, a znaczenie mają tylko osoby wokół.

Na ulicach Warszawy od przyjazdu spędziliśmy może w sumie 5 minut. Przyjazd do restauracji na spotkanie z Jasonem Huntem, potem wjechanie pod sam Pałac Kultury i Nauki. Gdy kierowaliśmy się na parking Cherry wskazała na kogoś palcem “look”.
Kogo może znać Tajka podczas pierwszej wizyty w Polsce?
Okazało się, że spotkaliśmy Andrzeja Kuśnierczaka, który przez wiele lat pracował na uniwersytecie w Bangkoku i przyjechał również na konferencję. Przypadki do sześcianu.

Po tym spontanicznym spotkaniu pożegnaliśmy się na kilka godzin i udałem się spacerkiem na Królewską, gdzie czekała mnie jeszcze domówka u Michała (dzięki za kolejna gościnę!)

WARSZAWA II (wykłady)

Kolejny dzień to konferencja na UKSW. Postanowiłem pojechać tam komunikacją miejska, bo kiedyś już udało mi się tam dojechać mimo nie najlepszej lokalizacji. W końcu lubię wyzwania.

Dotarłem lekko spóźniony, ale jeszcze trwała zapowiedź Jana Fijora. Na pierwszy rzut oka nie widziałem nikogo znajomego, więc zająłem strategiczne miejsce z brzegu rzędu, aby móc swobodnie migrować po sali i terenie wokół bez zakłócania innym odbioru wykładów.

Od razu przyznam się, że nie jechałem na konferencję po wiedzę. Chciałem po prostu poznać klimat takich weekendowych wydarzeń Asbiro, poznać przedsiębiorczych ludzi i wesprzeć Piotra. Rzeczywistość przerosła pozytywnie moje oczekiwania.

Choć niestety w większości wykładów na sali nie uczestniczyłem to podzielę się moimi wnioskami z tego co widziałem

Tom W Bell przedstawił wiele wniosków dotyczących czynników kształtujących zamożność Państw. Wielu z nas wielkrotnie słyszało narzekania na położenie geograficzne Polski, historię i wiele innych czynników. Oczywiście ma to gigantyczne znaczenie dla nas. Jednak najważniejszym czynnikiem jest dobre wolnorynkowe prawo.

Tom przedstawił również ciekawą informację o tym jak Chiny zmieniają się dzięki specjalnym strefom ekonomicznym, które zostały stworzone na wzór Hong Kongu. Choć jak byłem dwa miesiące temu w tej enklawie to ten entuzjazm nie był podzielany przez miejscowych.

Gabriel Delgado – człowiek, który intesywnie pracuje na powtórzeniem sukcesu Hong Kongu w Hondurasie. Wymieniliśmy się kontaktami i prawdpodobnie pojadę go odwiedzić podczas mojej październikowej wyprawy do Ameryki Południowej i Środkowej. Jeśli wrażenia będą pozytywne to być mogę w promocji tego kraju jako miejsca dla nomadów.

Vit Jedlicka – założyciel Liberlandu z Czech. Osobiście traktowałem tę niewielką enklawę jako efemerydę i nie podchodziłem do tego projektu poważnie. Jednak po prezentacji jestem pozytywnie zaskoczony zaawansowanymi działanami i ilością osób zaangażowanych w uznanie tego skrawka ziemii jako kraj. Rozmawiałem później w kuluarach z Vitem i są nawet banki, które otwierają konta dla firm z Liberlandu – dla mnie abstrakcja 🙂

Dr. O. Jacek Gniadek SVD – na fragmencie wystąpienia chyba najbardziej wolnorynkowego księdza w Polsce, najbardziej trafiły do mnie cytaty z jednej z encyklik św. Jana Pawła II, w której Nasz Papież przekazuje stanowisko bardzo zbliżone poglądom Austriackiej Szkoły Ekonomii.

Piotr Motyl – to wystąpienie transmitowałem siedząc w pierwszym rzędzie, więc śledziłem ja najpilniej. Choć większość z treści już znałem. Duże wrażenie zrobił tłum ludzi wokół po wykładzie. Zdałem sobie sprawę jak wiele osób chciałoby mieć taki styl życia, który m.in. dla mnie stał się normalnością.

Trader 21 – wiele osób czekało na jego występ. Osobiście pierwszy raz zetknąłem się z człowiekiem i widać, że twardo stoi na nogach. Opowiadał o prowadzeniu spółki w Estonii. Choć z mojej perspektywy przy kosztach rzędu 1900$ za założenie jest to mało opłacalna opcja dla małych przedsiębiorców.

Maciej Stępa – bardzo konkretne wystąpienie, które w gruncie rzeczy odradzało zakładanie spółek w innych krajach i bardzo rozważne podejście do tematu. Aż mnie trochę zgniotło emocjonalnie 🙂

Na pozostałych wystąpieniach najprowdopodobniej nie byłem, bo nic nie potrafię sobie przypomnieć. Trochę żałuję,ale jednak spędziłem ten czas w holu rozmawiając z bardzo ciekawymi osobami.

LUDZIE

Uwielbiam przedsiębiorczych ludzi. Podczas tego weekendu z wieloma z nich spędziłem czas.

Zarówno ze znajomymi z konferencji z Bangkoku, osobami całkowicie nowe, jak i takimi które kojarzyły mnie z internetu.

Szczególnie cieszy przeniesienie do rzeczywistości znajomości z Wojtkiem Bizubem. Dla mnie absolutny top polskiego marketingu. Jednocześnie bardzo fajny i jednocześnie skromny człowiek. Chociażby dla tych godzin spędzonych razem na obiadach, w czasie wykładów i na afterze warto było jechać do Warszawy.

Niemniej radość z pobytu na konferencji zwiększa również degustacja słynnych serów Joli Lunitz, które dotychczas widziałem tylko na zdjęciach. Wyborne! Jola z mężem Maciejem byli na konferencji w Tajlandii, a po kilku dniach wrócili tam z dziećmi na wakacje. Między innymi Maciejowi zawdzięczam “sto lat” odegrane w dniu moich 30 urodzin na wyspie Koh Chang. Za wszystko dziękuję!

Było jeszcze wiele ciekawych spotkań z po pół roku z uczestnikami z Bangkoku m.in. Marcinem i Łukaszem. Mogłem poznać na żywo jednego z najaktywniejszych uczestników mojego kursu Social Media Flow, który otwarcie go polecał w stołówce (piękne chwile gdy satysfakcję czuć całym sobą).

Poza niezliczone rozmowy z nowopoznanymi osobami – Eliza, Robert, Kuba, Paweł i wielu, wielu innych.

Do zobaczenia, gdzieś, kiedyś 🙂

Powrót

Szczęście nie opuszczało mnie również w związku z powrotem do domu, bo trafiła mi się podwózka z samego terenu uczelni pod dom w Poznaniu z Maurycym, uczestnikiem kursu Asbiro, który wygląda jak były piłkarz Lecha – Karol Linetty. Mieszkać w Poznaniu i przypominać piłkarza Lecha to musi być ciekawe przeżycie.

Do domu wróciłem naładowany energią, ale także… przeciążony. Ilość propozycji prowadzenia działań marketingowych dla kogoś oraz wiele ciekawych furtek potrafi aż przytłoczyć. Kłopot bogactwa też się zdarza.

Niemniej jestem niesamowicie wdzięczny za wszelkie nowe okazje i możliwości, a przede wszystkim wspaniałych ludzi.

Takie wydarzenia tylko mnie w tym utwierdzają. Dlatego przedpremierowo zapraszam na:

P.S. Piotrek przy każdej okazji wspomina o mnie oraz o mojej grupie na facebooku „polish digital nomads„(dziękuję!) – jeśli interesuje Cię tematyka pracy zdalnej z dowolnego miejsca to zapraszam!

Share This

Pokaż Światu jakiego fajnego bloga czytasz

Z każdym udostępnieniem zbliżasz się do życia wolnego od lokalizacji