Kilka dni temu miałem przyjemność wystąpić na bydgoskiej edycji konferencji TedX. Możliwość przekazania swojego przesłania na lokalnym wydarzeniu mając za sobą ten logotyp za sobą, stojąc przed 250 osobami jest dużym przeżyciem.
Kosztowało mnie to kilka tygodni przygotowań, a także 3 dni zjazdu energetycznego (choć dzień po konferencji pierwszy raz miałem okazję siedzieć na koniu, co też było sporym stresem). Była to gigantyczna przygoda i ważny moment w życiu.
Jak się dostałem na TedX?
Zostałem po prostu zaproszony przez jednego z organizatorów Łukasza Karwackiego, który widział mnie na wystąpieniu w połowie kwietnia podczas Asbiro Poznań.
Jeśli chcesz wystąpić na TedX to po prostu występuj wszędzie tam, gdzie dostaniesz zaproszenie. Daj z siebie wszystko za każdym razem i przekazuj wartościowe idee, a odpowiednie osoby same na Ciebie trafią.
Jak się przygotowywałem?
Przygotowując wszelkie wystąpienia zaczynam od improwizowanego przemówienia przed kamerą na dany temat. W ten sposób mogę wyciągnąć z siebie najbardziej naturalne i oczywiste skojarzenia. Mam też bazę nad którą mogę świadomie pracować, a także dać zadanie podświadomości do podsuwania pomysłów na udoskonalenia w takich momentach jak jazda rowerem, kąpiel czy ostatnie chwile przed zaśnięciem.
Na etapie wyklarowania najważniejszych idei, przygotowaniu kilku historii oraz ewentualnym stworzeniu prezentacji zwykle kończyła się moja praca nad przemówieniem.
Mając doświadczenia z teatrem improwizacji ufam sobie, że dam radę.
Jednak TedX to poważna sprawa. Nie chciałem pozostawiać przypadkowi tego, czy będę mógł wykorzystać moje kilkanaście minut na scenie w optymalny sposób. Jedno zdanie użyte lepiej może zrobić gigantyczną różnicę w czyimś życiu.
Dlatego w ramach przygotowań. Dwa razy przedstawiłem moje wystąpienie przygotowywane pod TedX na forum mojego klubu Toastmasters Verbal Victory. Pewnym utrudnieniem była konieczność przetłumaczenia treści na angielski, ale wymagało spojrzenia z innej perspektywy na strukturę i klarowność mowy.
Były także prywatne wystąpienia:
Przed moim kumplem Piotrkiem, któremu zawdzięczam otwarcie: “masz czasem tak, że chcesz rzucić wszysto i wyjechać… do Tajlandii?” oraz wiele innych elementów tego wystąpienia.
Przed organizatorami TedX Bydgoszcz przez skype, gdy zrozumiałem, że nie dla każdego znaczenie pojęć digital nomad i freelancer są oczywistą oczywistością.
Na Facebook Live do mojej zamkniętej grupy przyjaciół.
Korzystałem także m.in. z uwag i rad doświadczonych mówców Joanny Chmiel, Kacpra Biłozora i Rafała Cupiała.
Wszystkim mentorom bardzo dziękuję!
Kluczowej pracy jednak nikt za mnie nie mógł wykonać. Stworzyłem kilkanaście wersji tekstowych przemówienia. Ostatnią wyciągałem z siebie dokładnie przez godzinę między pierwszą, a drugą w nocy przed wystąpieniem. Nie mogłem zasnąć i mimowolnie powtarzałem tekst. Dlatego usiadłem do komputera przelać raz jeszcze myśli na ekran i wszystko sobie usystematyzować.
Pracowałem także na wersji papierowej mojego wystąpienia. Na dwa tygodnie przed występem wydrukowałem tekst, wziąłem kilka kolorowych pisaków w plecak i ruszyłem rowerem w kilkunastokilomterową wycieczkę nad Jezioro Swarzędzkie. Czasem praca z fizycznym tekstem jest nie do zastąpienia
Poza testowymi występami przed innymi i pracą z tekstem, przemawiałem także wielokrotnie do lustra. Bardzo pomagało mi to w wyłapaniu pewnych elementów i gestów, które koniecznie chciałem użyć.
Za każdym razem było jednak inaczej. Ostatnie zmiany nastąpiły na scenie. Nawet kilka lat przygotowań nie dałyby rady mojej improwizacyjnej naturze:)
Występ
Oczywiście stres był obecny.
W miarę sobie z nim poradziłem, oprócz doświadczenia scenia i przygotowania pomogło mi kilka rzeczy:
– ustalenie wieczorem przed występem celu jako pomoc komukolwiek, a nie zrobienie super przemowy
– wsparcie przyjaciół przybyłych do Bydgoszczy. Dobrze mieć świadomość, że możesz spalić buraka na scenie, zwrócić śniadanie i nie powiedzieć ani słowa, a jest kilka osób, które Cię uratują przed Światem i skutecznie ogarną.
Na szczęście moi przyjaciele nie byli poddani takiej próbie i byli tylko dumni (albo przynajmniej tak mówili). S,P,Sz – Dzięki!
– świadome przełamywanie emocji. Pół godziny przed występem robiłem ćwiczenia impro na stan flow. Gdy już musiałem czekać pod sceną z podłączonym mikrofonem to przesadnie się śmiałem z humorystycznych elementów występu przede mną (na szczęście było sporo okazji, ale wentylatory i świetliki to wdzięczny temat 🙂 ).
Samego występu do końca nie pamiętam. Były dwa problemy, które mogłyby mnie złamać. Nie będę jednak oceniał stopnia w jakim sobie poradziłem zanim nie obejrzę nagrania.
Przychylna mi publiczność mówiła, że było zajebiście.
Innych nie pytałem:)
Niemniej jestem bardzo zadowolony. Choć zainwestowałem bardzo dużo w tej kilkanaście minut na scenie i opóźniłem wiele zarobkowych planów, to było warto.
Ciekawe czy tak samo to ocenicie gdy nagranie się wreszcie pokaże w sieci 🙂