Porządkując papiery, trafiłem na notatki z warsztatu Mindlab, w którym brałem udział w Chiang Mai w styczniu 2016. Takie spotkania odbywają się na całym Świecie, głównie w Stanach (prowadzący są z Hawajów). Akurat gdy byłem w głównym mieście północnej Tajlandii (więcej o CM znajdziesz tutaj), to tam prowadzili swój flagowy warsztat. Idealnie po spotkaniu Toastmasters, z którego prawie biegłem w japonkach w deszczu po bardzo nierównym chodniku. Poślizgnąłem się na płaskim i mokrym podjeździe, a potem uderzyłem się w duży palec. Zwątpiłem, czy iść dalej.
Mimo wszystko trafiłem na warsztat (szerszy opis tamtego dnia znajdziesz w raporcie tygodniowym nr 11). Od razu wyczułem dobre umiejętności sceniczne dwóch prowadzących. Bardzo trafili do mnie swoim projektem w ramach którego jeżdżą po Świecie z tym spotkaniem. Finansują to wszystko z tego, co ludzie wrzucą do kapelusza pod koniec. Bardzo fajna zajawka:)
Trzy godziny warsztatu zleciało niczym udany wyjazd wakacyjny.
Tak samo jak 8 miesięcy do momentu gdy po raz kolejny zajrzałem w notatki z tego dnia. Mając świadomość, że poprzednim razem nie zrobiłem z tym prawie nic. Tym razem wziąłem kilka zadań ze sobą na weekend do Babci, przy okazji odcinając się od internetu (na tel się nie liczy).
Efektem tego było kilka przemyśleń i odpowiedzi na pytania m.in. co bym tak najbardziej chciał w życiu. Tego typu decyzje po tym jak spełniłem większość dotychczasowych marzeń traktuję bardzo poważnie, więc czułem się jakbym miał wybierać danie z menu w restauracji, w której jestem tylko raz. Ostatecznie wyklarował mi się pewien obraz, którzy wydarzy się za 10 lat.
Ruszacie ze mną w podróż do przyszłości?
Tak?
To zapnijcie pasy.
Widzę duży pensjonat nad morzem. Idę przez jego korytarze z moimi małymi dziećmi i żoną. Mijam uśmiechniętych ludzi, co jakiś czas wymieniamy kilka zdań. Przypomina to trochę Futuro Camp – wielodniowe imprezy rozwojowe, na których dwukrotnie byłem wolontariuszem.
Jednak to wydarzenie w przyszłości to coś innego. Zbiera głównie osoby w średnim wieku, które robią biznes w internecie. Działają małe grupy warsztatowo-dyskusyjne, poświęcone określonym niszom. Są osoby zajmujące się social media. W innym pokoju dyskutują freelancerzy, robiący strony i świadczący inne usług na rynki zagraniczne, a gdzieś indziej ludzie od Amazon FAB, sprzedających w Stanach.
Wszystko odbywa się z uśmiechem i w spokoju. Bez nadmiaru alkoholu, raczej wolny czas zapełniają zajęcia sportowe. Codziennie odbywają się duże wykłady, które są okazją do spotkania wszystkich wokół jednej z głównych idei, będących spoiwem naszej społeczności, czyli koncentracji, esencjalizmu, tworzeniu znaczących rzeczy, kreatywności, zarządzaniu sobą w czasie, dbaniu o jakość życia, tworzeniu wizji, życiu niezależnym od lokalizacji itd.
To społeczność bez jakiegoś nadęcia i gwiazdorstwa. Po prostu grupa, do której chce się wracać. Wielkie grono znajomych, do którego łatwo mogą wejść nowe osoby i uzyskać pomoc w budowie stabilności finansowej.
Wszystko koncentruje się wokół internetu, ale zaprzęgniętego w służbie tworzenia fajnych stylów życia oraz przekazywania pozytywnych wartości
Co po drodze:
* programy mentoringowe kilkutygodniowe/miesięczne w zakresie marketingu w internecie – uwielbiam tą moc grupy. Integrację ludzi, dumę gdy widzę że ktoś coś wdraża z tego, co mu przekazałem.
* niszowa-profilowana agencja social media (wkrótce więcej informacji)
* występy publiczne – trafianie do ludzi w miarę bezpośrednio
* tematy na bloga: koncentracja na najważniejszych rzeczach, radzenie sobie z przeciążeniem i nadmiarem pomysłów, korzystanie z możliwości świata jako digital nomad, walka ze strachem, tworzenie w sieci, pokazywanie się światu, mimo wątpliwości
* sprawdzenie w praktyce biznesu w produktami fizycznymi – dropshipping/amazon fba na rynek poza Polską
* membership site, czyli strona do której wykupuje się abonament
Udzielam już pierwszych konsultacji, działa moja pierwsza grupa mentorska, mam za sobą wiele mniej lub bardziej udanych wykładów, a przed sobą występy na TedX Bydgoszcz i EventBPG w Bangkoku. Jestem w tym.
Nie wiem, czy mi się uda. Dużo rzeczy w życiu mi nie wychodziło. Z tym planem może być tak samo. Jednak wiem, że podążając tą ścieżką, idę w dobrą stronę. W stronę tego, co mnie pociąga, jest dla mnie odpowiednie pod kątem potencjału. I po drodze mogę pomóc wielu osobom.
Teraz czas na Ciebie.
Otwórz plik tekstowy lub weź kartkę papieru i odpowiedz na pytanie. Nawet jeśli nie jesteś pewien, nie masz klarowności i nie chcesz zamykać sobie jakieś drogi (na 90% tak jest), to odpowiedz na te pytania w takim stopniu, jak to czujesz na dzień dzisiejszy.
Im bardziej się zaangażujesz, tym proces klarowania będzie przebiegał szybciej. Mi ten proces zajął bardzo dużo czasu, ale jestem ekstremalnym przykładem “chciałbym mieć jak najwięcej opcji otwartych”.
Oto pytania:
1. Jaka wizja jednego z dni za 10 lat jest dla Ciebie szczególnie pociągająca?
2. Co po drodze powinno się wydarzyć, abyś tam trafił?
3. Jakimi zasadami chcesz się kierować na Twojej drodze?
4. Co mógłbyś zrobić już teraz? Jakie kroki są dla Ciebie możliwe w tym momencie?
Odpowiedzi mogą być bardzo indywidualne, jednak jeśli ogłosisz je Światu, to może to bardzo pomóc. Możesz zrobić to gdzieś u siebie (na blogu, facebooku lub w jakiejkolwiek przestrzeni), u mnie – komentujesz pod tym wpisem tu/na fb lub do mnie – wysyłając maila.
Perspektywa 10 lat daje nam dużą granicę komfortu, dlatego nie musisz specjalnie ograniczać się w marzeniach. Możesz osiągnąć prawie wszystko, mając tak szeroki horyzont czasowy (poza tymi marzeniami w których ogranicza nas fizyczność – bramki dla Lecha na 99,99% już nie strzelę, choć często o tym marzę).
Biorąc pod uwagę tempo wydarzeń w poprzednim roku, horyzont dekady wydaje się być bardzo przesadzony.
Te cele są do zrobienia w 3 lata. Tylko po co narzucać sobie presję?
Od celu ważniejsza jest droga, a ta mnie najbardziej w tym wszystkim pociąga.